Podczas długich wędrówek górskich zależy nam przede wszystkim na komforcie podczas chodzenia. W trakcie próby przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego postanowiłem poddać próbie but, który opisywany jest jako idealny na całodniowe wędrówki po górach w każdą pogodę. Poznajcie niskie buty turystyczne Quechua Forclaz 500 WTP, z którymi pokonałem ponad 500 km po Bieszczadach, Beskidzie Niskim, Sądeckim i Żywieckim w najróżniejszych warunkach pogodowych.
Buty nie mają sportowego wyglądu jak większość niskich butów górskich (np. Salewa czy Adidas) za sprawą brązowej skóry, która powoduje, że but wygląda bardzo elegancko, przez co model ten może służyć również jako uniwersalne obuwie do miasta. Po bliższych oględzinach but wyglądał na bardzo solidny, jedyną rzeczą, która zwróciła moją uwagę, był sposób połączenia podeszwy z cholewką. Przy łączeniu widać sporą ilość kleju. Po doświadczeniach z wieloma parami tańszych butów lekko bałem się o wytrzymałość takiego sposobu połączenia, a tu but miał wytrzymać co najmniej 500 km w ciężkich górskich warunkach…
Po założeniu na nogę buty były dosyć ciasne dla mojej szerokiej stopy, jednak już po pierwszym krótkim spacerze (ok. 20 km) po Beskidach rozbiły się na tyle, że nie cisnęły przesadnie i dobrze trzymały stopę zarówno podczas podejść, jak i zejść. Na początku również wydawały się dosyć sztywne, ale po około 100 km w słońcu można było je bezproblemowo zginać w pół, ale nie wpłynęło to niekorzystnie na trzymanie stopy.
Podczas wyprawy dziennie szedłem od 8 do12 h i pokonywałem około 35-40 km – jeśli ktoś ma zamiar używać ich tak samo intensywnie, to warto pomyśleć o dobrych wkładkach żelowych, ponieważ amortyzacja w tych butach pozostawia wiele do życzenia. Podeszwa wykonana z pianki EVA z cieniutką wkładką już po około 6 h marszu męczy stopy i każe nam odczuwać każdy kamień, na który stajemy.
Tym, co najbardziej wyróżnia te buty, jest znakomita przyczepność na szlakach. Wydawałoby się, że buty bez podeszwy Vibram są nic nie warte, a tutaj przeżyłem bardzo pozytywne zaskoczenie. Zarówno na mokrych kamieniach, kamiennych płytach, jak i korzeniach czy liściach nie miałem problemu ze stawianiem stóp. Za każdym razem czułem się pewnie i nigdy nie doświadczyłem niekontrolowanego poślizgu. Crosscontact, bo tak nazywa się ta technologia podeszwy, idealnie nadaje się do trekkingu po KAŻDYCH polskich górach.
Producent na stronie produktu podaje, że testowane buty mogą wytrzymać 8 h wędrówki w deszczu przy zachowaniu suchego środka buta. Niestety w aż tak ekstremalnych warunkach nie miałem okazji tego sprawdzić, maksymalnie szedłem ok. 2 h w deszczu, mając włożone do tego stuptuty biegowe i faktycznie w środku but pozostawał suchy. Również przechodzenie po płytkich strumieniach i mokrej trawie nie sprawiało żadnego problemu.
Idąc w trzydziestostopniowych upałach, bałem się o zbytnie zapocenie się nogi i o odparzenia, jednak materiał dosyć dobrze „oddycha” i jeśli dobierzemy odpowiednie skarpety, możemy uniknąć uczucia pływania stopy w środku buta.
Po 500 km buty lekko się przebarwiły na boku i zaczęły się rozklejać pomiędzy podeszwą a cholewką, jednak po naprawdę intensywnym użytkowaniu jestem pełen podziwu dla budżetowej opcji niskich butów turystycznych.
Buty Quechua spiszą się bardzo dobrze na kilkugodzinnych, jednodniowych wycieczkach w każdych górach, jak i w mieście. Do poprawy komfortu zalecane kupno wkładek żelowych, a przy większych opadach używanie stuptutów, żeby woda nie wlewała się górą. Według mnie można ich bez przeszkód używać od wczesnej wiosny do jesieni.
Zalety: – przyczepność podeszwy Crosscontact- wodoodporność przy zachowaniu odpowiedniej oddychalności- elegancki wygląd- uniwersalność- waga | Wady: – słaba amortyzacja- wykonanie (widoczny klej)
|
Autorem powyższego tekstu jest pan Jan Wresiło, pasjonat turystyki i klient Decathlon.