Sami przyznacie, że biegacze, którzy mają zaklejone nogi kolorowymi, taśmami wyglądają bardzo profesjonalnie. Ale czy naprawdę kinesiotaping działa, a jeżeli tak to czy jest przeznaczony tylko dla profesjonalnych sportowców?
Postanowiłam trochę pogrzebać w internecie i sprawdzić czy tapy dają nam coś więcej niż dobre samopoczucie.
Taśmy w połączeniu z elastycznymi właściwościami skóry sprawiają, że po przyklejeniu tap’u fałd skórny się unosi. Konsekwencją tego jest zwiększenie przestrzeni w tkance podskórnej. W tym miejscu znajduje się wiele receptorów bólowych, które mówiąc kolokwialnie, dostają więcej przestrzeni, przez co nie są drażnione. A to sprawia, że znacznie zmniejszają się nasze dolegliwości bólowe. Dzięki temu zabiegowi oddziela się też powieź, otaczająca mięśnie od skóry, co powoduje spadek ciśnienia krwi oraz lepszą cyrkulację limfy – dzięki czemu stan zapalny ulega redukcji. Mówiąc prosto – mięśnie będą mniej zmęczone i szybciej będą się regenerować.
Powyższy mechanizm działania został dokładnie zbadany na sportowcach, którzy uzyskiwali lepsze wyniki, stosując kinesiotaping, w porównaniu ze swoimi kolegami, którzy metody tej nie wprowadzali w swój plan treningowy.
Fot 1. Marta Sprawka | Taping przyspieszy regenerację Twoich mięśni
Liczne doniesienia naukowe udowadniają, że taping można stosować, nie tylko w leczeniu zaistniałych już kontuzji, lecz także w ich profilaktyce. Jeżeli chcecie więcej badań naukowych na temat kinesiotapingu, które sprawdzają jego skuteczność odsyłam Was do artykułu „Kinesiotaping a efekt placebo” – tam znajdziecie mnóstwo dowodów na to że taśmy to nie magia tylko prawdziwa medycyna.
Koniec tego naukowego udowadniania – mam nadzieje, że jeden akapit dał rade Was przekonać 🙂 Skupmy się teraz na tym dla kogo jest kinesiotaping. Taping jest dla każdego! Nie tylko dla sportowców uprawiających profesjonalnie dyscypliny olimpijskie (co ciekawe pierwszy raz tapowanie zostało oficjalnie zastosowane w 1988 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu), lecz także dla amatorów. Jeżeli jesteś biegaczem amatorem – czyli wychodzisz sobie potruchtać dwa razy w tygodniu, to taśmy są też dla Ciebie. Dzięki nim zmniejszysz ryzyko kontuzji, a łydki nie będą bolały, gdy je przeciążysz.
Fot 2. Marta Sprawka | Abyś miał pewność dobrze naklejonych taśm poproś o pomoc fizjoterapeutę
Tapować możemy tak naprawdę każdą część ciała. Jeżeli chodzi o biegaczy to dominują tutaj łydki, kolana ale też, np. stopy (skupiamy się w tym przypadku na rozcięgnie podeszwowym stopy). Pamiętajcie jednak, że aby kinesiotaping zadziałał to taśmy muszą być odpowiednio naklejone – a umiejętności do tego posiadają fizjoterapeuci. Oni też powinni diagnozować różnego rodzaju bóle, występujące podczas biegania, czy też innych aktywności fizycznych – bo najlepsze leczenie to jednak leczenie przyczynowe z poprawnie postawioną diagnozą. Leczenie tylko objawowe może zaprowadzić nas w ślepą uliczkę. Dobry fizjoterapeuta nie zatapuje bolącego miejsca bez wcześniejszego badania palpacyjnego – pamiętaj o tym :).
Interesujące jest również inne zastosowanie kinesiotapingu – obecnie taśmy stosujemy nie tylko w ortopedii i traumatologi, lecz także w neurologii, onkologii, położnictwie czy pediatrii. Głodnych wiedzy na ten temat odsyłam do artykułu napisanego przez Panią Hannę Mosiejczuk i wsp. „Kinesiotaping jako interdyscyplinarna metoda terapeutyczna”.
Fot 3. Marta Sprawka | Jeśli uczestniczysz w wymagających zawodach tapowanie może okazać się strzałem w dziesiątka, dla szybkie regeneracji Twoich mięśni
Ja tapuję się tylko na zawody i to takie, które mają bardzo duży kilometraż. W Bieszczadach po 26 km (Ultramaraton Bieszczadzki 2018) moje łydki były w bardzo dobrym stanie – według mnie za dobrym jak na efekt placebo.
Bibliografia:
A Wy macie jakieś doświadczenie z taśmami – podzielcie swoją opinią w komentarzu 🙂
AUTOR: Marta Sprawka
blog: https://www.drspraweczka.pl/
instagram: https://www.instagram.com/dr_spraweczka/?hl=en