Jazda na rowerze zimą również może być przyjemna, wystarczy się do niej zawczasu przygotować. Pomyślmy zatem o odpowiedniej odzieży rowerowej na zimę już teraz, zwłaszcza że robi się coraz zimniej. Dobrze dobrana zimowa odzież rowerowa to podstawa udanej jazdy! Zatem jak się odpowiednio ubrać na rower zimą, gdy aura nie rozpieszcza?
Poniżej znajdziecie wszystkie niezbędne elementy ubioru na rower zimą wraz z propozycjami produktów, które mógłbym polecić, pamiętajmy jednak, że każdy jeździ w tym, co uważa za słuszne i przede wszystkim komfortowe dla siebie. Ubiór to sprawa bardzo indywidualna, więc należy dobrać go swoich potrzeb.
Przy każdym elemencie ubioru pamiętajmy o dwóch rzeczach:
Zacznijmy od dołu…
Jazda rowerem zimą często wiąże się z problemem marznących stóp, co dotyczy głównie butów wpinanych, ale nie tylko. W Internecie znajdziecie tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy dyskusji na temat tego „dlaczego marzną mi stopy zimą”. Przeczytacie tam o różnych patentach – od aluminiowej folii pod wkładką zaczynając, a na butach za tysiące z system grzania kończąc.
Dlaczego więc nawet dedykowane na zimę buty SPD z systemem grzania na baterię, kosztujące ponad 1000 zł nie dają rady? Odpowiedź jest prostsza niż się nam wydaje. Problem leży w samej specyfice butów wpinanych i ich używaniu zimą. Osobiście butów wpinanych w okresie zimowym unikam, a związane jest to z tym, że jeżdżenie w nich, gdy jest ryzyko spotkania lodu pod kołami, jest istnym igraniem z losem.
To ryzyko traktuję na tyle poważnie, że w okresie zimowym specjalnie dociążam lewą lub prawą sakwę bardziej, aby mieć gwarancję, że w momencie poślizgu na prostej (na zakrętach to nie zadziała) rower upadnie mi zawsze na wybraną stronę. Ten patent już kilkukrotnie uratował mnie przed upadkiem razem z rowerem, bo zdążyłem zeskoczyć na wybraną stronę.
Jak już ktoś koniecznie chce jeździć w butach wpinanych, to musi wiedzieć, dlaczego stopa marznie. Buty wpinane zawdzięczają swój fenomen między innymi sztywności podeszwy, dzięki której mogą lepiej przenosić naszą energię pedałowania na napęd i koła. Oczywiście wyższe modele z podeszwami z carbonu, który jest jeszcze sztywniejszy, tylko pogłębiają problem marznącej stopy. Z czego to wynika? Im sztywniejsza jest podeszwa buta, tym nasza naturalna anatomiczna podeszwa stopy mniej pracuje, a co za tym idzie – marznie, i właśnie to jest główny powód, dlaczego marznie Ci stopa.
Rozwiązanie? Jeżeli koniecznie chcesz jeździć w butach wpinanych lub dedykowanych na rower z opcją używania na pedałach platformowych, powinieneś wybrać któryś z niższych modeli butów górskich (niższe modele mają bardziej giętkie podeszwy) lub buty turystyczne, które w zamyśle mają służyć też do chodzenia podczas wyprawy, więc ich podeszwy również są bardziej giętkie, a co za tym idzie – Twoja anatomiczna podeszwa stopy będzie pracowała i nie będzie marznąć aż tak bardzo . Przykładowe opcje jakie mógłbym polecić to m.in. na rower MTB ST 500 lub buty MTB ST 100 w zakresie butów górskich.
W przypadku butów możesz jeszcze skorzystać z dodatkowych sposobów:
Ponadto pamiętaj, że czy w lato, czy w zimę, skarpetki rowerowe są bardzo ważne. Nie bez powodu prawie każdy sport ma skarpetki dedykowane do danej aktywności, ponieważ mają one właściwości pomocne właśnie adekwatnie do jej specyfiki.
Skarpetki rowerowe przede wszystkich pełnią funkcję kompresyjną, uciskają stopę w miejscach, w których kompresja wspomaga dłuższą pracę stopy, dzięki temu stopa wolniej się męczy i trudniej o złapanie skurczu. Kolejna funkcja to ochrona przeciw otarciom oraz trzymanie stopy w butach (jak przymierzycie buty rowerowe w skarpetkach zwykłych i w skarpetkach rowerowych, to zobaczycie, że przy chodzeniu pięta nie będzie tak uciekać).
No i w końcu oddychalność i ciepło. W lato dzięki oddychającej skarpecie nie odparzymy sobie stopy nawet w wysokich temperaturach. W zimę natomiast skarpetki chronią nas od zimna, są też dłuższe, by ocieplać staw skokowy, którego okolice tak mocno pracują podczas pedałowania. Świetnym materiałem jest wełna z merynosów, oddycha i grzeje jak szalona. Przykładowe, dobre skarpetki na rower zimą to produkt z mieszanki wełny merynos i wełny Thermolite – skarpety na rower 500 zimowe.
Tym elementem kolarze próbują rozwiązać problem marznącej stopy, ale już wiemy, że nie tędy droga. Ochraniacze świetnie chronią pozostałą część stopy poza podeszwą, chronią też w pewnym stopniu od deszczu i śniegu, co w jesień i zimę ma bardzo duży wpływ na komfort jazdy. Wybierając je trzeba pamiętać, że rozmiarówki ochraniaczy mogą się mocno mijać z rozmiarem buta, do którego będziemy ich używać. Inaczej będzie z butem szosowym SPD SL, a inaczej z górskim/trekkingowym SPD lub zwykłym butem sportowym, którego używamy. Warto więc przymierzyć, ale jak to zrobić?
Zakładanie ochraniaczy jest bardziej skomplikowane, niż mogłoby się nam wydawać. Aby to zrobić, należy:
Jak będziecie próbowali to zrobić inaczej, to zwyczajnie Wam się to raczej nie uda.
Osobiście używam nieco starszej wersji tego modelu ochraniaczy (ochraniaczy na buty rowerowe S2100D), najczęściej przydają mi się o dziwo w lato, gdzie nie mogę sobie pozwolić na zamoczenie butów SPD (w namiocie mi nie wyschną, a pogoda nie zawsze jest słoneczna). Wtedy tuż przed ulewą zakładam je i już niejeden deszcz przeżyły, więc ta wodoodporna okleina działa świetnie. Wady? Rzep przy rowerowych butach górskich/turystycznych ledwo starcza, ale mi to akurat nie przeszkadza 🙂
Spodnie to bardzo istotny element ubioru, odpowiada on za ochronę i ciepło nóg podczas jazdy. Modeli spodni jest od groma, więc warto wiedzieć, jakie są różnice i co wybrać dla siebie.
Warto pamiętać, że analogicznie jak w spodenkach krótkich na lato, mężczyźni nie powinni używać spodni z “pieluchą” (wkładką), bo zbiera ona pot i potem mokra może obcierać skórę lub powodować zapalenie mieszka włosowego.
W przypadku kobiet, ze względu na anatomię, normalnym jest stosowanie nalepianych wkładek bądź przylegającej bielizny technicznej (oddychającej, sportowej). Warto zwrócić uwagę na wkładkę, czy jest to grubsza pianka, wkładka z żelowymi insertami, czy może wkładki Elastic Interface. Te ostatnie będą moim zdaniem najlepszym wyborem zarówno pod kątem komfortu, jak i praktyczności.
Kolejny istotny element przy wyborze spodni, na który warto zwrócić uwagę, to opcja z szelkami lub bez. Nie ma tu co owijać w bawełnę, polecam tylko spodnie z szelkami – z jednym małym wyjątkiem, o którym za chwilę. O co chodzi z szelkami? W lato odpowiadają za odprowadzanie potu, jednak zimą dochodzi ochrona cieplna odcinka lędźwiowego kręgosłupa, a co za tym idzie, szelki w spodniach wraz z materiałem chronią okolice nerek przed przewianiem i wychłodzeniem. Dlatego nawet jeżeli latem jeździsz bez szelek, to na zimę może warto się z nimi zaprzyjaźnić.
A jaki jest wyjątek? Bądźmy praktyczni i uwzględnijmy potrzeby kobiet, dla których oczywiście jest jeszcze jedna kwestia dotycząca spodni, mianowicie komfort przy szybkim odejściu “na stronę”. W lato, będąc kobietą i mając spodnie z szelkami, rozebranie się nie jest aż tak problematyczne, jak w zimę, gdzie temperatury już nie są tak sprzyjające. Tutaj godnym polecenia rozwiązaniem mogą się okazać spodnie QUICK-ZIP, dzięki którym problem szelek znika. Natomiast bez szelek dobrym wyborem będą te z wkładką żelową (spodnie roadracing).
Ciekawymi modelami będą jeszcze te spełniające najwyższą normę widoczności EN1150 czyli:
Ci, którzy przede wszystkich chcą się chronić przed zmoknięciem, powinni rozważyć modele spodenek krótkich, jako ochrona najważniejszej części nóg lub spodnie długie bez wkładki.
Dla mężczyzn opcji jest najwięcej, więc pierwsze pytanie, jaka jest na przykład różnica między tymi dwoma modelami:
W praktyce znikoma. Mamy tu typowe posunięcie producenta, który rozumie, że ludzie się przywiązują do marek i jak już kupują coś jednej marki, to chcą mieć do kompletu. Sam należę do osób, które wybierają tą markę, która oferuje mi produkt najlepiej dostosowany do moich potrzeb, ale osoby, które na MTB będą jeździć w ubraniach szosowych też rozumiem.
Dla mnie podium otwierają odpowiednio spodnie szosowe, które świetnie oddychają, mają żelową wkładkę i mają bardzo dopasowany krój. Na drugie miejsce zasługują spodnie dedykowane do cross country (długie na rower MTB XC), oferujące dodatkową ochronę przed błotem i pyłem w kluczowych miejscach oraz wzmocniony materiał na udach. A absolutnym zwycięzcą są spodnie zimowe na rower Racer, których odpowiednik miałem również kilka lat temu i nieraz uratowały mnie przed niepogodą i zimnem. Nowy model, oprócz permanentnej membrany na udach, ma jeszcze membranę na lędźwiach i piszczelach, prawdziwa petarda!
Przy rękawiczkach bardzo ważna jest jedna kwestia, jeżeli marzną nam dłonie, to zadajemy sobie pytanie: czy używam cienkich rękawiczek pod spodem? Grubość i model rękawiczek pozostawiam Wam, ale apeluję o zasadę, o której się nie mówi. Nosząc dowolne rękawiczki na zimę, czy na co dzień, czy na narty i snowboard, czy właśnie na rower, jeżeli nam marzną dłonie, to powinniśmy mieć cieniutkie rękawiczki pod spodem. Chodzi tu o to, że dzięki takiej cienkiej rękawiczce, dłoń zupełnie inaczej się poci, a co za tym idzie, nie wychładza się, w tym tkwi cały sekret.
Co do rękawiczek wierzchnich, warto zwrócić uwagę, czy dobrze przylegają (po uwzględnieniu miejsca na cieńszą rękawiczkę pod spodem). Im lepiej będą dopasowane, tym łatwiej będzie nam obsługiwać przerzutki i hamulce w rowerze. Jeżeli mamy manetkę przerzutki cynglową, a nie obracaną, to na dowolnym rowerze w sklepie zobaczmy, czy płynność zmiany biegów w grubszej rękawiczce jest dla nas zadowalająca.
W zimne dni ubieramy się na cebulkę w 3 warstwy, a w mniej zimne dni w 2 warstwy z pominięciem warstwy I, a najczęściej II. Warstwa I odprowadza pot i zatrzymuje ciepło. To bielizna termiczna (koszulki). Kluczowy element ubioru na zimę. Tors to najważniejsza partia naszego ciała pod kątem tego, że chroni najwięcej kluczowych narządów, jeżeli zmarznie nam tors, to i dobrze ogrzana głowa może nam nie pomóc. Należy pamiętać o tym, że koszulki termiczne zakładamy bezpośrednio na skórę i muszą dobrze przylegać, jeżeli o tym zapomnimy, to nie dziwmy się, że koszulka kiepsko działa.
Koszulki termiczne rowerowe skupiają się jednocześnie na trzymaniu ciepła i odprowadzaniu wilgoci w postaci potu (który służy jako naturalne ochłodzenie). Koszulki termiczne do piłki nożnej i biegania głównie odprowadzają pot, natomiast odzież na narty i snowboard przede wszystkim nas grzeje.
Przykładowa opcją, jaką mógłbym polecić, to podkoszulka długi rękaw na rower EXTREME. To najlepsza koszulka termiczna jaką mam, w zimniejsze dni spokojnie mogę z niej korzystać i mieć pewność, że po dojechaniu na miejsce będę praktycznie suchy. Świetna oddychalność, membrana wiatroszczelna z przodu i wysoki kołnierz chroniący częściowo szyję to elementy, z których jestem mega usatysfakcjonowany. Używałem jej nawet na biegi górskie w październiku, biegłem w niej oraz koszulce odpornej na przetarcia, równie cienkiej – tak ubrany przebiegłem półmaraton w temperaturze 3 stopni i nie zmarzłem.
Warstwa II – ocieplająca, wykorzystywana w naprawdę zimne dni, zatrzymuje możliwie dużo ciepła dzięki zwiększeniu objętości ubioru, po której może cyrkulować ciepłe powietrze: bluzka.
Warstwy drugiej używamy raczej poniżej 0, gdy już jest naprawdę zimno lub gdy odczuwalna temperatura jest niższa na przykład z powodu wiatru. Oczywiście jest to orientacyjne, bo wszystko zależy od naszej indywidualnej ciepłoty ciała, ja osobiście jestem zmarzluchem.
Przykładowe opcje jakie mógłbym polecić:
Warstwa III – ochronna, ma za zadanie chronić nas przed warunkami atmosferycznymi, głównie wiatrem i mrozem, czasem też przed deszczem: kurtka. Niektórzy powiedzą, żeby jako trzeciej warstwy użyć kurtki przeciwdeszczowej, ale to rozwiązanie nie nadaje się przy wzmożonym wysiłku, bo się zwyczajnie zapocimy od wewnątrz. Dlatego najlepsze do aktywności fizycznej są softshelle. Dobrze, jak kurtka ma wstawki wiatroszczelne oraz impregnowane powłoki hydrofobowe, jednak pamiętajmy, że wymagają one co jakiś czas impregnowania.
Przykładowe opcje jakie mógłbym polecić:
Osobiście w domu posiadam około 30 chustek na szyję, kupionych lub z różnych wydarzeń sportowych, korzystam z nich na co dzień. Ochrona szyi i głowy jest bardzo ważna, jeżeli nie chcemy się rozchorować lub po prostu nie chcemy tracić energii, którą organizm zużywa na ogrzanie tych obszarów pozbawionych czapki/chustki.
Tak, okulary to też istotny element ubioru. Na zimę pojawi się kilka problemów, ale i rozwiązań. Lepsze oczywiście dowolne okulary niż żadne. Gdy jest słońce, koniecznie używajmy szkieł przyciemnionych, zwłaszcza gdy jest śnieg, który dodatkowo odbija słońce i szkodzi naszym oczom. Nie bez powodu w ośnieżonych górach łatwiej jest się opalić. W zachmurzony dzień dobrze jest używać żółtych szkieł, które natomiast nie nadają się na wieczór, gdzie przy sztucznym świetle wręcz przyciemniają obraz. Na wieczór lepiej używać białych szkieł.
Zbyt skomplikowane? 3 pary okularów będę ze sobą woził? No wiadomo, że nie… Z pomocą przychodzą okulary ze szkłami fotochromowymi. Są to szkła, które same dopasowują się do aktualnej pogody. A co z problemem parowania okularów? Dobre okulary będą mieć szkła bardziej odporne na parowanie, są też specyfiki do nanoszenia warstwy ANTY-FOG na okulary, jednak trzeba to robić dość często.
Jazda w śnieżycy? Nie ma problemu, z pomocą przychodzą nam gogle narciarskie, sam używam ich podczas intensywnych opadów śniegu i mają tę zaletę, że nie parują, bo ściśle przylegają do twarzy.
Przykładowe opcje jakie mógłbym polecić:
Nie ma tu nic do rzeczy, czy kask jest obowiązkowy, czy nie. Jeżeli dalej jeździsz bez kasku i lubisz igrać z losem, to chociaż na zimę pomyśl o czyhającym pod śniegiem lodzie lub niedającej się przewidzieć „szklance”. Tutaj nawet umiejętności mogą Cię nie uratować, więc warto mieć coś na głowę. Poza tym będzie Ci cieplej.
Przykładowe opcje, jakie mógłbym polecić:
Pamiętajmy, że kask starcza na ok. 5 lat użytkowania, potem materiał już jest tak zwietrzały i zniszczony przez promieniowanie słoneczne, że w razie zderzenia nie będzie chronił tak dobrze.