To pytanie w ostatnim czasie zadaje sobie coraz więcej osób i to nie tylko zawodowych kolarzy. Kolarstwo tak bardzo zyskuje na popularności, że przybywa bardzo wielu amatorów chcących spróbować swoich sił w tym sporcie, czy po prostu poprawić swoje zdrowie i pokręcić dla przyjemności.
Panująca pandemia tylko dolała przysłowiowej oliwy do ognia, gdzie konieczność zostania przez wiele tygodni w domu zachęciła mnóstwo osób do zakupu trenażerów. W zeszłym roku po ogłoszeniu 1 lockdowdnu dostępność drastycznie zmalała, ponieważ nikt nie spodziewał się takiego popytu. Ja patrze na to z innej strony — cieszy mnie po prostu fakt, że ludzie chcą jeździć rowerem, zarówno tym tradycyjnym jak i w formie domowego trenażera.
Obecnie nie ma problemu z dostępnością (przynajmniej teraz w październiku) i chociaż ceny niestety jak wszędzie wzrosły, to dalej uważam, że trenażer to zakup wart swojej ceny.
Modeli trenażerów na rynku jest wiele i jeżeli ktoś się tym zbytnio nie interesuje na co dzień, to bardzo łatwo może się zagubić i dostać mętliku w głowie. Jedno jest pewne, zdecydowana większość osób nie chce jeździć „do ściany” lub oglądać serial za serialem.
Atrakcyjności trenażerom dodaje wirtualny świat, do jakiego umożliwiają one wstęp. Wspólne jazdy, wyścigi, treningi i wszystko to co można normanie robić na zewnątrz podczas tradycyjnej jazdy rowerem.
Do tej pory najczęściej kojarzyło się to wszystko ze Zwiftem. Jednak i to się zmienia, wraz z nowymi modelami trenażerów i większą społecznością. Wraz ze wzrostem popularności trenażerów, pojawiło się też wiele nowych aplikacji jak np. Rouvy, które np. w przeciwieństwie do Zwifta dają możliwość eksplorowania realnego świata i prawdziwych tras, a nie tylko wirtualnych jak w grze komputerowej.
Możliwości Rouvy docenili już nawet organizatorzy wielkich kolarskich wyścigów, którzy w czasie Pandemii byli zmuszeni do odwoływania wyścigów. Część z nich postanowiła wtedy zorganizować zawody w wirtualnym świecie. Apilkacja Rouvy pozwoliła im na przejazd tą samą trasą co prawdziwy wyścig, co dla mnie jest świetne!
Wiemy już nieco więcej na temat trenażerów, ich zastosowania oraz dostępnych na rynku modeli. No ale jaki trenażer wybrać, żeby móc jeździć? Według mnie warto kierować się tutaj jedną prostą zasadą. Wybierz najdroższy trenażer, na jaki Cię aktualnie stać.
Już za kilka set złotych można skompletować taki zestaw, żeby móc wystartować w wirtualnym świecie. Wiadomo, że parametry i dane nie będą dokładne a przyjemność z jazdy też może być mniejsza, ale jeśli nie możesz pozwolić sobie na droższy zakup, to taki trenażer będzie doskonałym wyborem na początek przygody z kolarstwem domowym.
Jeśli wahasz się, czy kupić najdroższy trenażer interaktywny na koło, czy najtańszy Direct Drive — wybierz Direct Drive. Jazda z bezpośrednim napędem na koło zamachowe zdecydowanie poprawi jakość i komfort jazdy, a także nie wygeneruje tyle hałasu, co jazda na trenażerze interaktywnym.
Jeżeli nie posiadasz ograniczeń budżetowych, to śmiało, inwestycja w Smart Bike czy najwyższe modele DD na pewno sprawi Ci dużo radości i przyniesie wiele korzyści z jazdy na rowerze.