Czy zastanawiasz się czasem w jakich sytuacjach sięgasz po jedzenie? Czy częściej towarzyszy temu burczenie brzucha czy może chwilowa zachcianka? Zastanówmy się, jak często spożywaniu posiłków towarzyszą (pozytywne czy też negatywne) emocje. Nie trzeba daleko szukać. Każda uroczystość rodzinna jest niczym uczta króla – by nikomu nic nie brakowało. Nie zawsze wtedy odczuwamy głód, a jednak – jemy.
Co więcej, pewnie wielu z nas pamięta serialową Magdę M. zajadającą się lodami z pop-cornem podczas życiowych niepowodzeń lub seansu Casablancki. Czy w takim razie, możemy wyróżnić rodzaje głodu? Przekonajmy się!
Fot 1. Materiał własny
Aby nasz organizm mógł prawidłowo funkcjonować, rosnąć czy rozwijać się, nieustannie potrzebuje dostarczania niezbędnych składników odżywczych. Bodźcem do przyjmowania pokarmu jest głód fizjologiczny, którego sygnał powstaje w podwzgórzu w ośrodku głodu. Jest on spowodowany obniżeniem się poziomu glukozy we krwi. Organizm informuje nas wtedy, że jego wydajność zaczyna się obniżać, pojawia się zmęczenie, problemy z koncentracją czy ból głowy. Wówczas nie należy dłużej drażnić naszego organizmu i sięgnąć po większy czy mniejszy posiłek.
Fot 2. Materiał własny
Jak często jednak sięgamy po jedzenie bez odczuwania wymienionych wyżej objawów? Niejednokrotnie spożywanie posiłków wiąże się ze spotkaniami towarzyskimi lub biznesowymi, zaspokaja potrzebę odczucia przyjemności, daje poczucie bezpieczeństwa, poprawia nastrój lub redukuje napięcie. Wreszcie, jedzenie jest często sposobem na nudę. Krzątając się po domu bez celu, nasze kroki kierują się do kuchni, gdzie można znaleźć coś, co zajmie naszą uwagę choć na chwilę. Nie wspominając już o takich czynnikach jak smak, zapach czy wygląd produktu/potrawy.
Fot 3. Materiał własny
Jak to się dzieje, że żywność łagodzi nasze stany emocjonalne i koi nerwy? Wszystko za sprawą wydzielających się endorfin, tzw. hormonów szczęścia. Największy wpływ na ich wydzielanie mają produkty bogate w węglowodany proste (czekolada, słodycze), a także jaja, ryby i drób.
Zatrzymując się na psychologicznym aspekcie jedzenia, możemy podzielić ludzi na dwie grupy: pierwsza z nich reaguje na sytuacje stresowe skurczem żołądka, w efekcie czego nie są w stanie sięgnąć wówczas po jedzenie, druga natomiast to osoby, które zaczynają się objadać, by rozproszyć myśli i złagodzić negatywne emocje. Takie zachowanie będzie zaburzać bilans kaloryczny prowadząc do zaburzenia równowagi makroskładników, a w konsekwencji – do wzrostu masy ciała. Osoby podatne na czynnik emocjonalny będą także w grupie ryzyka zaburzeń odżywiania takich jak anoreksja, bulimia czy kompulsywne objadanie się.
Fot 4. Materiał własny
Warto więc czasem wstrzymać rękę, sięgając po ulubione produkty i zastanowić się jaki sygnał w tym momencie otrzymujemy. Rozróżnianie głodu jest bardzo przydatną umiejętnością, szczególnie dla osób, które chcą kształtować prawidłowe nawyki żywieniowe i dbać o swoją sylwetkę.
Poniższa tabela pomoże wychwycić istotne różnice:
Głód fizjologiczny | Głód emocjonalny | |
Moment pojawienia się | Stopniowy, nasilający się wraz ze wzrostem deficytu kalorycznego | Nagły i niespodziewany |
Objawy |
Burczenie, uczucie
pustki w żołądku | Ochota na konkretny smak, myśli skupiają się na danym produkcie/potrawie |
Poczucie sytości | Wyraźny sygnał zaspokojenia potrzeby fizjologicznej | Przyjmowanie pokarmu mimo uczucia pełności w żołądku |
Poczucie winy | Małe prawdopodobieństwo | Duże prawdopodobieństwo |
Preferencja grup produktów | Otwartość na różne grupy produktów | Konkretny rodzaj pokarmu |
Skoro wiemy już jak odróżniać podstawowe rodzaje głodu, przyjrzyjmy się jeszcze praktyce uważności (mindfulness), która nieco rozszerza definicję głodu i klasyfikuje go w 7 kategoriach:
Jak już wiemy, głód fizjologiczny to tylko jeden z wielu rodzajów głodu, nie należy jednak zapominać, że jest tym najważniejszym. To jego odczucie powinno stanowić kluczowy bodziec do spożywania żywności. Jeśli wsłuchamy się w swój organizm i będziemy potrafili odróżniać faktyczny głód od zachcianki, to już wiele drogi do sukcesu za nami. W innym wypadku ilość nadmiernie przyjmowanych (przy okazji) kalorii będzie nam „wychodziła” boczkiem lub brzuszkiem 🙂
[baner]