Kulki proteinowe przebojem wdarły się do karpiowego świata. Obecnie chyba żaden łowca karpi nie wyobraża sobie skutecznego karpiowania bez ich użycia. Jedni je kupują, inni próbują robić sami, jednak wszyscy z ich korzystają. W czym wiec tkwi fenomen kulek i dlaczego akurat one stały się topowa przynętą karpiowo-amurową?
Historia kulek proteinowych sięga raptem kilkunastu lat wstecz. Jednak sposób w jakim rozwinął się ten segment rynku jest po prostu niesamowity. Obecnie mamy kilkunastu jeśli nie kilkudziesięciu producentów kulek, każdy z własną receptura, unikalnymi składnikami, smakami oraz zapachami. Czym ta kulka tak naprawdę jest? Jest to przynęta o specyficznym składzie łącząca w sobie wiele pożywnych dla ryb składników m.in. ziarna roślin, białka zwierzęce, mleko czy nawet jajka.
Fot 1. Łukasz Kolasa | Kulki proteinowe produkowane sa w róznych rozmiarach. tutaj mamy 16 i 20 mm
Oczywiście ilość tych składników zależy od producenta i jego przepisu. Do tego nadaje się jej odpowiedni kolor i smak. W większości przypadków to bardzo skuteczne mieszanki. Skład, zapach i smak sprawiają, że ryby są wabione nawet z większych odległości. Kulki stosowane są dwojako. Po pierwsze jako przynęta. Umieszczane są wówczas na tzw. włosie wykonanym np. z plecionki, w niewielkiej odległości od haczyka. Po drugie jako element zanęty. Ubogacają one mieszankę zanętową składającą się np. z pelletów i ziaren kukurydzy, wedle zasady, „czym nęcisz na to łów”.
To bez wątpienia trudny wybór i trochę gra. Wybór odpowiednich kulek będzie zależny od wielu czynników, m.in. od pory roku, specyfiki łowiska, zwyczajów ryb w nim żyjących, temperatury wody itd. Mamy kilka rodzajów kulek. Pierwszym kryterium podziału może być wyporność. Dzielimy je na kulki pływające, które podnoszą nasz zestaw z haczykiem kilka centymetrów nad dnem, oraz kulki tonące, które leżą spokojnie na dnie łowiska. Kiedy stosować jedne a kiedy drugie?
Fot 2. Łukasz Kolasa | Do założenia kulki na włos uzywamy specjalnej igły
To już zależy od wędkarza. Wiele osób decyduje się na kulki pływające czyli tzw. „pop up-y” w mocno zarośniętych łowiskach, by jeszcze bardzie uwidocznić rybie nasza przynętę. Niektóre osoby łowią również na tzw. „bałwanki”. Jest to połączenie dwóch kulek na włosie, ściętych z jednej strony, przez tworzy się cos na wzór bałwanka. Można łączyć kulki o różnej wyporności, różnych smakach czy rozmiarach.
Kolejnym kryterium podziału może być smak. Dzielimy je na kulki owocowe i tzw. „śmierdziuchy” w skład których wchodzą kulki mięsne i rybne o niezbyt przyjemnym dla człowieka zapachu. Z reguły oba rodzaje różnią się też nieco skaldem. Owocowe posiadają nieco mniej składników białkowych. Panuje przekonanie, ze są lepsze w letnich porach roku. Dzięki temu, że tego białka nie ma w nich aż tyle, karpie i amury tak szybko się nimi nie najadają, a deficyt białka uzupełniają naturalnym pokarmem wyszukanym w wodzie np. ślimakami i innymi skorupiakami. Kulki mięsne i rybne posiadają tego białka w sobie więcej. Są wiec bardziej optymalne na chłodniejsze pory roku i zimniejsza wodę, kiedy ryby nie jedzą dużo ale za to treściwie. Od jakiegoś czasu na rynku dostępne są połączenia smaków mięsnych i owocowych w różnych kombinacjach np. truskawka-ryba, krab-banan, morwa-kryl itp. Ten typ kulek również jest z powodzeniem stosowany.
Fot 3. Łukasz Kolasa | Tak prezentuje się nasza przynęta na włosie
Kulki posiadają termin ważności do użycia. Jeśli otworzymy opakowanie i nie uda nam się wszystkich zużyć to nic straconego. Możemy je przechowywać w suchym miejscu, tak aby nie dostała się do nich wilgoć. Jeśli niestety tak się stanie, to pojawi się na nich pleśń. Niektórzy również mrożą kulki. Ten sposób również wydaje się być skutecznym rozwiązaniem. Zakładanie kulek na włos jest proste. Do tego potrzebna będzie nam specjalna igła, którą przekłuwamy kulkę i zaczepiamy włos. Następnie przeciągamy włos przez środek kulki, a na końcu montujemy specjalny stoperek.
Łowienie na kulki proteinowe to w dzisiejszych czasach standard w wędkarstwie karpiowym. Trudno sobie wyobrazić czasy powrotu np. do przynęt karpiowych takich jak ziemniak. Ten segment rynku rozwija się cały czas i zapewne będzie tak dalej.
Autor: Łukasz Kolasa