Jesień to ciekawa pora roku dla wędkarzy – nasze ulubione łowiska z dnia na dzień pustoszeją coraz bardziej. Ma to zapewne związek z pogarszającą się pogodą, która niejednego wędkarza wykurzyła znad wody. Jesienią możemy mieć do czynienia z deszczem, wiatrem i niskimi temperaturami, a w skrajnych przypadkach nawet z mrozem i śniegiem. Jednak pasja umiera ostatnia i dla tych najwytrwalszych żadna pogoda nie stanowi przeszkody.
W zimnych zasiadkach ważne jest odpowiednie przygotowanie, abyśmy wrócili z niej wypoczęci i zdrowi. Możemy tu mówić o odpowiedniej odzieży, namiocie, narzucie czy śpiworze. Tych przedmiotów jest znacznie więcej, ale nie jest to artykuł poświęcony tworzeniu listy rzeczy do zabrania nad wodę. W tym tekście przybliżę wam śpiwór, który jeździ ze mną od kilku miesięcy nad wodę.
Fot 1. Justyna Tochwin
Mowa o KOLD SLEEPING BAG od firmy Caperlan. Gdy wiele lat temu zaczynałam przygodę z wędkarstwem karpiowym dysponowałam ograniczonym budżetem – skompletowanie podstawowego sprzętu stanowiło dla ucznia wyzwanie. Wtedy nie myślało się o sprzęcie biwakowym dedykowanym właśnie do wędkarstwa. „A co to za różnica śpiwór karpiowy czy turystyczny”- tak mówiłam. Z upływem czasu zrozumiałam, że to jednak ma znaczenie.
Fot 2. Justyna Tochwin
Na pierwszych nocnych wyprawach karpiowych towarzyszył mi letni śpiwór turystyczny. Na początku to wystarczało, jednak z biegiem lat mankamenty wynikające z użytkowania takiego śpiwora na wędkarskich zasiadkach były coraz bardziej widoczne. Przyszedł więc czas na śpiwór karpiowy – oczywiście idealny śpiwór to taki, który będzie funkcjonalny, ciepły i możliwie najtańszy. Nie sztuką jest bowiem wydać większą sumę na produkt, który później okaże się być niewart swojej ceny. Zwykle jednak ten pierwszy zakupiony produkt pomaga nam w jasnym określeniu swoich potrzeb, więc siłą rzeczy w większości przypadków pierwszy zakupiony na tak zwanego „czuja” śpiwór pójdzie w odstawkę po krótkim okresie użytkowania. Jako osoba, która na przestrzeni lat definiowała swoje potrzeby bazując na własnych doświadczeniach czuje, że jestem w stanie Wam pomóc w wyborze.
Fot 3. Justyna Tochwin
Ostatnie miesiące użytkowałam wspomniany wyżej śpiwór i już jestem w stanie stwierdzić, że będzie on ze mną jeździł nad wodę również w przyszłym sezonie. Dlaczego zdecydowałam się właśnie na ten model ? Cóż, spełnił on moje wszystkie wymagania : szeroki, ciepły, tani z możliwością zamocowania do łóżka karpiowego a także z możliwością rozpinania z dwóch stron. Postaram się wam wyjaśnić dlaczego właśnie te zmienne miały wpływ na moją decyzję zakupową.
Fot 4. Justyna Tochwin
Pierwszym kryterium były wymiary śpiwora – są one ważne pod kątem komfortu użytkowania. Szukałam takiego, który nie będzie krępował moich ruchów i da mi trochę zapasowej przestrzeni w celu zmiany pozycji snu itp. Ten śpiwór ma 220 centymetrów długości i 85 centymetrów szerokości. Dla mnie takie wymiary spokojnie wystarczają. Kolejnym istotnym aspektem jest ciepło – śpiwór musi nam je zapewnić, abyśmy mogli czerpać przyjemność z zasiadki. Temperatura komfortu użytkowania podana przez producenta oscyluje w przedziale 2,5 – (-2,9) stopnia. Ja miałam przyjemność użytkować śpiwór przy najniższej temperaturze sięgającej minus 1 stopnia. Po przespaniu nocy w takiej temperaturze mogę stwierdzić, że śpiwór ułatwił przetrwanie mi zimnej nocy i co za tym idzie spełnił moje oczekiwania. W cieplejsze noce śpiwór pozwolił mi na sen bez dodatkowych warstw odzieży – wystarczyła bluzka na krótki rękaw i spodnie dresowe. Kolejną, moim zdaniem kluczową zaletą są pętle mocujące i haki , które umożliwiają przymocowanie śpiwora do łóżka karpiowego. Często zdarzyło mi się wybiegać do brania ze śpiworem w nogach – nie jest niczym przyjemnym przykrywanie się mokrym, a czasami też brudnym śpiworem, z którym nieudolnie wybiegliśmy do brania w środku nocy. Dzięki możliwości przymocowania śpiwora do łóżka i jednoczesnym zastosowaniu suwaka z obu stron jesteśmy w stanie w dowolny sposób ustawić łóżko w namiocie i bezproblemowo wydostać się ze śpiwora na okoliczność brania. Ostatnimi dodatkami, na które zwrócę uwagę są naramienniki i kaptur. Te dodatkowe udogodnienia ograniczają utratę ciepła, co jest bardzo przydatne zwłaszcza, gdy ryby nie są skore do współpracy.
Fot 5. Justyna Tochwin
Podsumowując, ten śpiwór spełnił moje oczekiwania na jesiennych zasiadkach – do domu wróciłam wypoczęta, zdrowa i przede wszystkim szczęśliwa. Jesienne zasiadki potrafią mile zaskoczyć – dlatego staram się wykorzystywać każdą okazję i ruszać nad wodę. Mój artykuł miał za zadanie pokazać wam, czego możecie oczekiwać od swojego śpiwora karpiowego. Znacie moje oczekiwania, może po przeczytaniu tego tekstu poznaliście również wasze oczekiwania? Mój wybór padł na śpiwór karpiowy marki Caperlan i jestem zadowolona.
Do zobaczenia nad wodą !